Klub Odmieńców

Lati

"Barry Trotter", "Kroniki Blarni", "Śróbziemie"... Sporo tych parodii się narobiło. Osobiście czytałam tylko pierwszą część Trottera i jestem, jakby to ująć, nieźle zniesmaczona - ani to śmieszne, ani zabawne, ani nawet ironiczne, bo to, co miało z zamierzenia takie być wyszło tylko bezdennie głupie.
Teraz zabieram się za "Kroniki..." i niedługo za parodię Władcy Pierścieni, którą donieść mi ma mój kolega (oby). Dam znać.
A co wy sądzicie o parodiach znanych dzieł? Czytaliście już jakieś? Pałacie do niektórych szczególnym uczuciem? A co z Barrym Trotterem? ;)

Daamroka

ja czytałam z dwa rozdziały Barrego. Zdecydowanie nie przypadło mi to do gustu. Nawet nie mam zamiaru zabierać się za parodię Władcy pierścieni a tym bardzoiej za Opowieści z Narnii. Dla mnie to okropne tak parodiować... Gdyby ten Barry Trorrer był chociaż zabawny... :/

Iguanka.

Czytałam "Śrubziemie", ponieważ w zamierzchłych czasach dostałam je jako prezent urorudzinowy. Nie zaznajomiłam się jeszcze z "Władcą Pierścienia" (mea culpa!), ale podobała mi się książeczka. Taka przyjemna, dla rozrywki polecam. Chyba nie ma w niej takiego przegięcia jak w Trotterze, którego czytałam kilka fragmentów. Bo Trotter nie ma ani grama dobrego smaku. Mdli mnie, kiedy go czytam. Ugh.
Blarnii nie spotkałam. Nie spieszno mi do niej, od kiedy poznałam zarys fabuły.

Ja się tylko dziwię, że Miszczowie nie wstają z grobów (ci martwi) albo nie są do tych grobów wpędzani (ci żywi) tymi parodiami. Ech.

Maawi

"Barry Trotter to ZUO!", obecnie nawet nie pamiętam, od kogo to usłyszałam. Ale ta jakże wyważona opinia pokrywa się z moją własną. Przeczytałam sobie fragment na Proroku, poczytałam jeszcze wybiórczo inne urywki i również jestem zniesmaczona. Głupie, głupie, głupie, a co gorsze - mało zabawne.
"Blarnii" raczej nie zamierzam czytać, chyba że sama wpadnie mi w ręce, tak jak to było z "Śrubziemiem".
Ja, podobnie jak Iguana, najpierw przeczytałam "Śrubziemie". DSpiero później zabrałam się za Właściwego "Władcę Pierścieni". Jednak ta parodia, podobnie jak sam "Władca...", miała w sobie takie coś... Takie coś, że aż chce się czytać, że opisy stają się miłym oku przerywnikiem akcji, a "wciąganiu" przez samą akcję czytelnik poddaje się z przyjemnością. Ogólne wrażenie - bardzo dobre.

Ariana

"Barry Trotter" jest wyjątkowo niesmaczny i wręcz odpychająco ordynarny. A te rzekomo śmieszne sytuacje u mnie wzbudzały tylko... litość?
"Opowieści z Blarni" są na troszkę wyższym poziomie, ale to książka tylko dla kogoś, kto jest niewybredny jeśli chodzi o humor. W pewnych momentach robiło się to niesmaczne.
"Śróbziemia" nie czytałam, tak samo jak parodii "Władcy Pierścieni". Odczuwam jednak, że nie muszę się za to "zabierać"...